Moja żona nie chce seksu. Rozpoczęte przez ~Marek, 14 mar 2016 ~Robert1971 ~Robert1971. Napisane 14 sierpnia 2019 - 11:39 ~Binek napisał:
Czegoś od siebie chcemy, ale nie artykułujemy tego, bo albo druga strona nie chce słuchać, albo nam nie chce się tego po raz tysięczny mówić. Motywacja do ciągłego budowania jest taka sobie, bo każdy daje radę sam. Pojawia się też pytanie, dokąd powinniśmy zwiększać swoje zaangażowanie w absorbowanie sobą partnera.
Nie wierze, że ona nie chce o siebie dbac bo jej się nie chce, tylko zapewne jest znużona obowiązkami, może nie ma na to czasu, siły, pieniędzy. Co do tych punktów, to po kolei; 1. zona nigdy się nie farbowala a ty jej kazesz teraz? po co skoro ma pewnie piękne naturalne zdrowe niezniszczone farba wlosy,
Nie udało się, znów ja miałam wyrzuty sumienia, zabrakło mi odwagi. Czułam się bardzo upokorzona, ze mną, atrakcyjną żoną nie chce a inna to i owszem. Wiem, że poznali się przez internet.
Ciągle mają one nadzieję, że zdołają sobie pomóc i bardzo często tak właśnie się dzieje - gorzej, jeśli tylko jedna strona jest przekonana do terapii, a druga w ogóle nie chce z niej skorzystać lub oboje nie popierają tego pomysłu. Tymczasem wizyta u specjalisty w wielu przypadkach może się okazać jedynym ratunkiem dla związku.
Odp: zona chce sie wyprowadzic Wiem, że jak nie bije, nie pije to nie wystarczy. Ona rozczarowana, że dawała sygnały ja (właśnie prosta budowa cepa) nie widziałem tego. Z nami facetami trzeba rozmawiać prosto i dosadnie (książę na białym koniu to tylko w reklamie). Obserwacje odpuszczę sobie.
PnNH8. ~Ona napisał: To nie szufladkowanie, tylko niechęć do danego osobnika ;) Niechęć do własnego męża… No fajnie ;-) Najpierw ślubowanie wierności na dobre i na złe, do grobowej deski i takie tam, a potem… NIECHĘĆ DO OSOBNIKA. To po co z nim siedzisz… ? Odejdź i już, weź na siebie odpowiedzialność moralną, a jak trzeba i prawną i uwolnij go, a nie korzystasz z czego się da u jego boku, a tu… Niechęć… Dobre sobie… ;-)~Ona napisał: Chcecie zmienić pracodawcę, to się trzeba zwolnić. ;) A zwolnij się sama… Przecież to Ty nie wypełniasz zobowiązań, nie on. Dlaczego on ma się zwalniać? Sama narozrabiałaś, a ktoś ma ponosić konsekwencje Twojej nielojalności...? Baaardzo ciekawe poglądy ;-). Ja powiedziałem swego czasu mojej starej, jak już było źle, że skoro ona zarządza separację jednostronną i nie chce się realizować jako żona, to nie ma sprawy… Żyjmy w takim razie jak dwoje dobrych znajomych, ale… W połowie się dokładasz do budżetu. Nie mam zamiaru Cię w takim razie dłużej finansować… Bo pieniądze daje się albo za coś, albo tytułem czegoś. Jako żonie - nie ma sprawy, jako obcej babie… to za co?~Ona napisał: To, że nie rozumiesz lub nie znasz powodów, nie znaczy, że są nielogiczne. Można bezpiecznie założyć, że są logiczne do bólu. Można bezpiecznie założyć, że jak się kobiecie nie da czegoś racjonalnie wytłumaczyć, gdzie ona mówi ‚nie bo nie’ i blokuje przez to realizację ważnych przedsięwzięć życiowych, to jest wystarczający powód, by podać o rozwód z jej winy.~Ona napisał: To prawda... W sytuacji, w które nie zależy jej na facecie, to wie, że po latach mało który ma siły na rozstanie, więc nie musi zachowywać pozorów. TO NIECH ONA ODEJDZIE… A nie do odejścia zmusza jego. To ONA się w takiej sytuacji nie wywiązuje z wcześniej przyjętych zobowiązań, nie on, zatem wina po jej stronie.~Ona napisał: Jak to nie, przecież to ma kobietach w większości spoczywa organizacja spraw domowych. Wiesz co… @Ona… ;-) Ocierasz się o śmieszność ;-))) A co jak to właśnie facet w domu robi większość rzeczy, a ona tylko siedzi na dupie i wydziwia? A druga sprawa… Wielkie mi co… Upitrasić jakiś obiad, do zmywarki wsadzić naczynia, przejechać podłogi i półki szmatą, czy tam miotłą, poodkurzać, pranie do pralki wrzucić, a potem rozwiesić i jak wyschnie poskładać… Okna raz na jakiś czas umyć i takie tam… No nie przesadzaj. Robiłem to wszystko i wiem ile to ‚zachodu’ i jaki to ‚wielki’ wysiłek jest. ;-) A jak dzieci podrosły, to ich można angażować i naprawdę nie jest tak, jak piszesz. Jeszcze jak się dogadać można, bo jest z kim i każdy sprząta po sobie i Ty robisz to, a ja tamto, to naprawdę nie widać, że ktoś coś w domu robi, a wszystko zrobione i schludnie jest… Przesadzasz po prostu.~Ona napisał: Seks to nie towar, żeby dawać. Nie ma ochoty, nie ma seksu. Chyba, że jest jakiś przymus. Powiem tylko tyle… Seks to może nie towar w dosłownym znaczeniu. To jest ‚dobro’ i ‚prawo’, które małżonkowie powinni sobie nawzajem dawać - na to się umawiali na początku. Gdy ona się uchyla, to już jest wystarczający powód, by orzec rozwód… z jej winy. Wiesz o tym…??? ;-)~Ona napisał: Nikt nie lubi być ośmieszany. A taki jest efekt zdrady. Wiesz… Zawsze zdradę postrzegałem jako coś haniebnego, okropnego, podłego. Zawodzisz drugą stronę w tym, w czym Tobie zaufała. To ma wymiar nie ‚zewnętrzny’ - jak dla mnie - tylko wewnętrzny. Zdradą jest nie tylko seks z przygodnym partnerem. Zdradą jest też mentalne i emocjonalne opuszczenie swojego małżonka. Pogrywanie sobie z kimś z zewnątrz - z osobą trzecią - przeciw małżonkowi, słuchanie bardziej psiapsiółek niż tego, kogo się pokochało i ślubowało mu wierność i lojalność. No… ale jak Ci już kolega napisał… Skoro masz takie poglądy, to ok. Są różne przypadki ;-). Dla mnie to płytkie i prymitywne jest, ale mimo, że się nie zgadzam, szanuję Cię :-).
zona nie chce seksu